Kwestia istnienia gotówki wciąż powraca w publicznych rozważaniach. Jakiś czas temu kolejny już raz pojawiło się wystąpienie głównego księgowego naszego kraju, czyli Ministra Kościńskiego, wzywające do jak najszybszego i jak najszerszego ograniczenia płatności gotówkowych.

Nie trzeba być filozofem by stwierdzić, że temat ten szczególnie interesuje Ministerstwo Finansów oraz Sektor Bankowy i chociaż na razie kwestia eliminacji gotówki z obiegu gospodarczego ma charakter tylko częściowo przymusowy – w pozostałym zakresie, jak wynika ze słów samego Ministra, raczej zachęcający i determinujący przez czynniki stricte gospodarcze – nie ma wątpliwości, że w interesie samego rządu byłaby całkowita likwidacja gotówki. Pomijając wcześniejsze doniesienia medialne przekazujące informacje o planach likwidacji gotówki, chęć jak najszerszego ograniczenia znaków pieniężnych papierowych i bilonowych w obrocie wypływa z argumentacji Ministra Kościńskiego w ostatniej wypowiedzi dla agencji Newseria Biznes. Minister wskazuje, że użycie gotówki jest po pierwsze, jest to bardzo kosztowne, a po drugie, stanowi paliwo dla szarej strefy.

Oczywiście nie można odmówić pewnych racji panu Ministrowi i mówiącym raz z min, jednym głosem przedstawicielom banków. Jednak warto też na sprawę spojrzeć z trochę odmiennej perspektywy i uwypuklić zagrożenia płynące z takiej polityki. Po pierwsze, dlaczego banki wtórują Ministerstwu? Oczywiście utyskiwanie na koszt gromadzenia, ochrony i transportu gotówki jest jak najbardziej racjonalne. Jednakże zwracając uwagę na kształt dzisiejszej kreacji pieniądza, gdzie stworzenie dodatkowych sum wymaga jedynie dokonania zapisu księgowego w systemie teleinformatycznym, można powziąć obawę, że generowanie obrotu instrumentami finansowymi będzie mogło się odbywać bez naturalnych i chyba potrzebnych mechanizmów autokontroli wynikających z czystych zasad ekonomii. W końcu jak zwykły człowiek może zweryfikować choćby stopę inflacyjną, skoro nie widzi realnego pieniądza?

Po drugie pozostaje kwestia wzajemnego zaufania obywatela do polityków sprawujących władzę i na odwrót. Już z wypowiedzi Ministra widać, że rząd nam, obywatelom nie ufa, posądzając nas, w ujęciu księgowym, że gotówka służy do oszukiwania rządu. A co z naszym zaufaniem do polityków? Przecież owa szara strefa nie występowałaby, gdyby nie decyzje polityków zmuszające określone sektory gospodarki do działania na granicy opłacalności. Dalej, czy mamy świadomość tego, że w systemie politycznej kreacji pieniądza, czyli obecnie, gdzie państwo organizuje system pieniężny i monitoruje przepływ pieniądza, przy likwidacji gotówki, każde nasze źródło finansowania oraz każda nasza transakcja byłaby wiadoma urzędnikowi skarbowemu? Człowiek z odrobiną wyobraźni z pewnością dojdzie do wniosku, że w ten sposób wyzbywamy się wszelkiej indywidualnej prywatności, a w skrajnym przypadku, gdyby władza państwowa miała ochotę podporządkować sobie społeczeństwo wzorem ustrojów totalitarnych XX wieku, inwigilacja była by pełniejsza niż w reżymie Józefa Wisarionowicza. Na dodatek, każdego można by było, w każdej chwili odciąć od jego środków finansowych. I powtórzyć trzeba po raz kolejny – jak daleko sięga nasze zaufanie do decyzji polityków i prowadzonego przez nich aparatu państwowego? W tym kontekście na pewno nie pozostaje bezprzedmiotową okoliczność, że od wielu już lat, prawnie wprowadza się ograniczenia płatności gotówkowych, a różne ustawy pełne są zapisów o limitach płatności gotówkowych w różnych rodzajach transakcji lub o ich całkowitym wyłączeniu.

Na zakończenie wypada jeszcze wskazać, że to prawda – gotówka kosztuje! Ale przepraszam bardzo! Czy Minister Kościński pokrywa koszt funkcjonowania gotówki z własnej kieszeni? A koszt gotówki to także element obrotu gospodarczego…