Jedną z najbardziej wydatnych cech kosmopolitycznych elit jest ich odrealnienie, odklejenie od rzeczywistości. Orędownicy multikulturalizmu są to z reguły zamożni ludzie, żyjący w bogatych, zamkniętych osiedlach, wysyłający swoje dzieci do prywatnych szkół. W tej ich zamkniętej bańce świat to wioska rodem ze świata hipisów, gdzie wszystkie dzieci zgodnie trzymają się za rączki, tańczą oraz śpiewają. Mimo iż głośno tego nie powiedzą, w oczach tych środowisk imigranci stanowią tanią siłę roboczą, która będzie im posługiwać za nędzne grosze, niczym nowi niewolnicy.
Wspomniane pseudoelity mają, niestety, swoją intelektualną ekspozyturę. I tak pewna znana reżyserka, córka oficera Armii Czerwonej, oczywiście pochodzenia żydowskiego, nakręciła film. Całokształt dzieła został wykonany w stylu ckliwo- humanitarny. Zgodnie z jej wizją, polską granicę przekraczają inżynierowie oraz lekarze, ewentualnie starcy, ciężarne kobiety i dzieci, a źli funkcjonariusze Straży Granicznej tylko im przeszkadzają w dotarciu do europejskiego ogrodu Eden. To nic, że prezydent Łukaszenka prowadzi przeciw Polsce wojnę hybrydową.
To nic, że uchodźcy z Bliskiego Wschodu magicznie teleportują się na granicy polsko-białoruskiej, która oddalona jest o tysiące kilometrów od ich pierwotnego miejsca zamieszkania. To nic, że nasze granice szturmują przede wszystkim młodzi, agresywni mężczyźni w sile wieku. Jeżeli prawda nie jest zgodna ze stanem faktycznym, to tym gorzej dla stanu faktycznego.
Opisywana w dziele kinematograficznym wizja rzeczywistości budzi oczywiście sprzeciw i odrazę w przeciętnym Polaku, co widać zresztą po internetowych komentarzach. Jest to związane z faktem, że to zwykli ludzie ponoszą koszty utopii multikulturalizmu, a nie plutokratyczne, globalistyczne elity. Typowi Europejczycy muszą na co dzień znosić: zamachy bombowe w Szwecji, płonące samochody we Francji, akty przemocy na niemieckich basenach, rosnący handel narkotykami, kradzieże w sklepach, walki gangów o dominację, gwałty na ludności rdzennej. Atrakcje zapewnione nam przez przybyszów można wymieniać i wymieniać. Nasz święty spokój w Polsce zawdzięczamy właśnie tej zdroworozsądkowej reakcji na obłęd innych nacji.
Obecnie naczelnym źródłem upadku w świecie zachodu jest oczywiście lewacki światopogląd, który rozumieć należy jako nieustanną próbę zaprzeczaniu normalności. Symptomem tych usilnych działań zaprzeczających normalności może być chociażby ignorowanie podstawowych praw przyrody, ignorowanie podstawowego faktu, że zwierzęta walczą o swoje terytorium. Przykładem mogą być chociażby zachowania: bażantów, mrówek czy wilków. W świecie przyrody żaden samiec nie pozwoli sobie na to, by inny samiec wkroczył mu na jego terytorium. Otóż nie pozwoli sobie na to, bo będzie musiał chodzić po tym świecie z pustym brzuchem.
I powyższe prawa przyrody analogicznie dotyczą ludzkości. Wszyscy ci, którzy obcych wpuszczają do swojego domu, podejmują duże ryzyko. W końcu nieznajomi mogą w każdym momencie stwierdzić, że to oni powinni być nowymi właścicielami tej nieruchomości, że to oni powinni rządzić, że należy im się cały dobytek gospodarza, że posesjonat powinien na nich pracować. Nieroztropna ufność względem cudzoziemców może prowadzić do utraty drogocennych rzeczy bądź pieniędzy. Dla każdego, kto twardo stąpa po ziemi, kto trzeźwo ocenia rzeczywistość, to są sprawy oczywiste. Dlatego też poważne państwa prześwietlają tych, którzy planują osiedlić się na danym terenie, chcąc odpowiednio wcześnie wykryć jednostki niebezpieczne, ekstremistyczne. Niektórzy „laiccy Faryzeusze” uzasadniają swoje współczesne, proimigranckie poglądy Pismem Świętym. Przypominają nam przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Wytykają nam, że niby brakuje nam gościnności. Analogii jednak nie ma tutaj żadnej. Wspomniana historia uczy nas o tym, byśmy nieśli bez skrępowania indywidualną pomoc obcym ludziom. Natomiast nie uczy nas, by dać się podbić obcym, by masowo sprowadzić ich na ziemię naszych przodków. Ci „uczeni w piśmie” zapominają też o tym, że Izraelici stoczyli dziesiątki bojów z innymi ludami o urodzajną ziemię – a to też było szczegółowo opisane w Biblii.
Imigracja nie jest zła z definicji, ponieważ może mieć charakter legalny i nielegalny, ponieważ czasami stary układ potrzebuje dopływu „świeżej krwi”. Zresztą polska kultura potrafiła zasymilować wielu obcokrajowców – tak było od wieków. Stany Zjednoczone też były w stanie zamerykanizować dziesiątki narodów. Starożytny Rzym romanizował, a starożytna Grecja hellenizowała. Problemem jest jednak to, że cała współczesna Europa znajduje się w kryzysie moralnym i ekonomicznym, przez co traci zdolności asymilacyjne. Ludność napływowa nami zwyczajnie gardzi oraz uważa nas za schyłkową cywilizację. W ich oczach jesteśmy zdegenerowani moralnie, słabi, zniewieściali, bezbożni. I dlatego to prędzej my ze strachu dostosujemy się do nich niż oni do nas.